Quantcast
Channel: Secondhand Dandy
Viewing all 86 articles
Browse latest View live

Uliczny robotnik.

$
0
0

W jednym z komentarzy na blogu pojawiła się opinia, że na blogu brakuje stylizacji bezkoszulowych i bezkrawatowych. Postanowiłem podjąć rzuconą rękawicę i, ufny w moje secondhandowe szczęście, udałem się na standardowy obchód z zamiarem sprawienia sobie czegoś luźniejszego. Po raz kolejny się nie zawiodłem i opuściłem jeden ze sklepów bogatszy o widoczną na zdjęciach luźną bluzo-koszulkę.


W jednym z ostatnich wpisów wspominałem, że przy wysokich temperaturach warto jest odejść od ścisłego dopasowania na rzecz bardziej swobodnych krojów. Oversize jest jedną z najpopularniejszych konwencji w modzie damskiej, powoli zaczyna także wkraczać na pole męskiej garderoby. Niezależnie od wydania przy zastosowaniu oversize'u warto pamiętać, by, mimo luźnego kroju, zachować pożądany kształt sylwetki. Kobiety zazwyczaj wykorzystują do tego celu paski, w przypadku mężczyzn zaś najkorzystniejszym rozwiązaniem jest zwiększenie ilości materiału w okolicach klatki piersiowej. A gdy dodamy do tego jeszcze typowo letni materiał jakim jest batyst, dostajemy ciekawą, casualową propozycję na wyższe temperatury.


Może nie jest to widoczne na pierwszy rzut oka, ale przy komponowaniu tego zestawu znaczną inspiracją był dla mnie ubiór roboczy, który triumfalnie wkroczył do męskiej mody wraz z rozpoczęciem trzeciej dekady ubiegłego wieku. Wielki kryzys gospodarczy rozpoczęty w 1929 roku przyczynił się do zmniejszenia w sklepach ilości drogiej, garniturowej konfekcji, która stopniowo była wypierana przez tańsze, zarówno w produkcji jak i jako gotowy produkt, odzienie robocze. Mimo swoistej wolty, jaka dokonała się w tym czasie w męskiej modzie, nie zmieniła się cecha ją konstytuująca - typowo męski pragmatyzm :)



Jak styl roboczy, to nie może zabraknąć dużej ilości praktycznych kieszeni, denimu i skórzanych, wysokich butów. Widoczne na zdjęciach trzewiki mają ten dodatkowy walor, że wyprodukowane zostały nie dla zaspokojenia kaprysu fashionisty, a po to, by chronić stopy realnego robotnika w trakcie pracy. Wykonane zostały z solidnej i elastycznej skóry w ciekawym kolorze oxblood, podeszwa charakteryzuje się wyraźnym zarysowaniem bieżnika, a o utrzymanie butów na swoim miejscu dbają niewidoczne na zdjęciach paski. Cholewki pokryte są pewnymi zarysowaniami, które miałem zamiar usunąć przy pomocy kremu i pasty, jednak stwierdziłem, że taki nieco "znoszony" charakter nadaje im uroku. Pewne rzeczy bowiem lepiej prezentują się, gdy odebrać im ich perfekcyjny wygląd :)



T-shirt - River Island (secondhand)
Bojówki - Pull&Bear
Torba - House
Bransoletka - H&M
Buty - bez metki (secondhand)

Bojówki + Marynarka na rocznicę.

$
0
0

Moja interpretacja włoskiego trendu łączenia spodni typu cargo i marynarki była pierwszą poważną publikacją na blogu i do dziś mam do niej ogromny sentyment. W rok od rozpoczęcia blogowej działalności postanowiłem po raz drugi sięgnąć po to śródziemnomorskie rozwiązanie, starając się zawrzeć w nim to wszystko, czego przez ten ubiegły rok się nauczyłem :)



Z perspektywy czasu dostrzegam, że tamto zestawienie zawierało w sobie kilka technicznych błędów, których w tamtym momencie, ze względu na brak wiedzy, nie byłem w stanie wychwycić. Sparowanie marynarki i bojówek samo w sobie jest balansowaniem na krawędzi konwencji, dlatego warto postarać się, by wszystkie składające się na zestaw elementy cechowały się mniej formalnym charakterem. Takie założenie przyświecało temu zestawieniu :)



Białą, formalną koszulę zastąpił model w kolorze błękitnym, uszyty z mniej formalnej tkaniny, jaką jest bawełniana pika, stosowana najczęściej przy produkcji koszulek polo. Fioletowo - granatowy, wykonany ze ściśle tkanego jedwabiu krawat ustąpił miejsca pasiastemu, nieformalnemu knitowi. Na stopach zaś, zamiast bogato ażurowanych broguesów, znalazły się ascetycznie zamszowe chukka boots. 




Marynarka - Zara
Koszula - Zara (secondhand)
Okulary - Cropp
Krawat - Trashness
Poszetka - bez metki (secondhand)
Spinki - Topman (secondhand)
Bransoletki - Aldo
Pasek - Massimo Dutti
Spodnie - Pull & Bear
Buty - Massimo Dutti


Podsumowanie roku.

Rok blogowania minął jak jeden dzień i nie ma w tym krzty przesady - pamiętam dokładnie ten moment, kiedy w mojej głowie zakiełkowała myśl, by założyć własny blog modowy. Na całe szczęście ten pomysł nie pozostał jedynie w sferze planów, lecz udało mi się go dość szybko wcielić w życie. Dziś wiem, że nie mogłem wybrać lepszego momentu :)

Blog początkowo był jedynie formą eskapizmu od codziennych trosk, narzędziem do realizacji moich pasji: zamiłowania do męskiej mody, zacięcia literackiego oraz chęci sprawdzenia siebie przed obiektywem aparatu. Z czasem jednak moja strona zyskała sobie sporą grupę stałych, życzliwych mi czytelników, efektem czego tworzenie treści na blog stało się jedną z głównych i najbardziej absorbujących form spędzania wolnego czasu.

W dniu dzisiejszym mija okrągły rok od dnia założenia Secondhand Dandy'ego. W trakcie tego roku, za sprawą blogowej działalności, miałem okazję przeżyć wiele pięknych chwil. Największym jednak osiągnięciem jest zdobycie wystarczającej ilości odwagi, by móc zapytać się siebie, co tak naprawdę lubię w życiu robić. Następnie zaś, by zacząć to robić.

W tym miesjcu chciałbym serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy w trakcie ostatniego roku odwiedzili moją stronę i uznali ją za wystarczająco wartościową, by zostać z nią na dłużej. Wasze wsparcie, dobre słowo i sam fakt waszej obecności, mimo czasami słabszych momentów, stanowi dla mnie niewyczerpane źródło motywacji. Mam nadzieję, że nadal będziecie mi jej dostarczać :)

Rocznica skłania do podsumowań, gwoli kronikarskiej dokładności więc zamieszczę kilka statystycznych informacji:

- Na blogu opublikowałem w sumie 59 postów, w tym 37 ze stylizacjami,  6 z poradnikami, 4 z relacjami i 12 o różnej treści.


- Łączna liczba wyświetleń stron przekroczyła 200 000 odsłon

- Liczba obserwujących na Facebooku przekroczyła 800 osób

- Blog miesięcznie odwiedza ok. 10 000 unikalnych użytkowników


Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej :)

Otwarcie Showroomu Poszetka.com - relacja z imprezy + Konkurs.

$
0
0

Zwolennik klasycznej męskiej elegancji nie ma w Polsce łatwego życia i musi się nieźle naszukać, by znaleźć odpowiednie dla siebie elementy ubioru w przystępnej cenie. Jedno z miejsc godnych jego uwagi powstało właśnie w Katowicach :)



Obecnie słowo "poszetka" weszło już do słownika męskiej mody i jest znane zorientowanym w temacie osobom, jednakże nie aż tak dawno wzbudzało ono u większości sprzedawców grymas niezrozumienia. Poszetki szeroko dostępne były za granicą, jednak ich sprowadzanie wiązało się z dużymi kosztami, na które nie każdy mógł sobie pozwolić. Poszetka stała się świętym graalem dla każdego gentlemana. I wtedy na forum bespoke.pl (obecnie butwbutonierce.pl) pojawiła się Joanna, późniejsza założyciel sklepu Poszetka.com, oferując złaknionym elegantom ręcznie obszywane, wykonane z dobrych jakościowo materiałów i nieodbiegające designem od zachodnich wyrobów poszetki. Korzystając z otrzymanych rad użytkowników forum stopniowo ulepszała swoje wyroby, co w ostateczności doprowadziło do otwarcia sklepu internetowego. Dla polskiej społeczności elegantów stworzono miejsce, w którym mogli zaopatrywać się w produkty nie tylko spełniające ich oczekiwania, ale także uwzględniające ich uwagi.



Podczas targów Wrocław Fashion Meeting miałem przyjemność poznać osobiście właścicielkę firmy wraz z mężem, którzy rozpoznali mnie jako jednego z aktywnych na forum blogerów. Początkowo krótka wymiana zdań w przedziwny sposób przerodziła w wielowątkową, ponad godzinną rozmowę grupy pasjonatów, która z boku wydawać by się mogła konwersacją wieloletnich znajomych. Cieszyłem się, że udało nam się nieco "urealnić" naszą znajomość - jestem jednak zwolennikiem bezpośredniego kontaktu :)




Wieść o otwarciu stacjonarnego sklepu Poszetki.com bardzo mnie ucieszyła, gdyż jak już wspominałem we wstępie, miejsc tego typu ogromnie w Polsce brakuje. Kiedy okazało się, że właściciele bardzo chętnie widzieliby mnie w gronie gości oficjalnego otwarcia, nie zastanawiałem się ani chwili i czym prędzej wyłączyłem dzień ósmego sierpnia z dni wolnych w moich kalendarzu :)




Showroom mieści się w budynku starej szwalni przy ulicy Morcinka 23 w Katowicach, miejscu, które zdążyło przez kilkadziesiąt lat swej wcześniejszej działalności dostatecznie nasiąknąć klimatem krawieckiego rzemiosła. Wnętrze utrzymane jest w ulubionej przeze mnie konwencji classic with a twist, efektem czego surowy ścienny klinkier, wykonane z litego drewna meble i nieśmiertelne, szewskie akcenty jak maszyna do szycia "Łucznik" koegzystują tu z nowoczesnymi w designie lampami, krzesłami i stolikami. Oprócz miejsca do podejmowania klientów jak i obsługi zamówień internetowych, lokal mieści w sobie pracownię krawiecką, do której przeniesiona została cała produkcja akcesoriów wytwarzanych przez firmę. Oprócz możliwości dokonania zakupów, organizatorzy uraczyli nas wspaniałym lodowym tortem serwowanym z lampką szampana, a w walce z egzotycznymi upałami wspomagały nas napoje od firmy JOHN LEMON

Foto: MONDAINEAsia Siwiec&Bartek Barczyk, RED LABEL PHOTOGRAPHY


Konkurs



Razem z właścicielami sklepu Poszetka.com mam przyjemność zaprosić wszystkich czytelników do konkursu. Do wygrania są dwie dowolnie wybrane poszetki oraz dwa zestawy spinek węzełkowych z asortymentu sklepu Poszetka.com, czyli łącznie nagrodzone zostaną cztery osoby :)

Zasady konkursu są bardzo proste:


2. Przedstawić w formie opisu lub fotografii interesujący zestaw, w którym nosilibyście ten konkretny model poszetki, następnie zaś przesłać go na znajdujący się w zakładce "Kontakt" adres mailowy, w temacie wiadomości wpisując KONKURS.

3. Zgłoszenia można wysyłać do dnia 29.08.2013 do godziny 23.59. Nagrody otrzymają autorzy czterech najlepszych zgłoszeń.

As kier.

$
0
0

Czerwień nie jest kolorem dla osób cichych i lubiących chować się w tłumie. Czerwień to emocje. Nie na darmo jest pierwszym orężem, po który sięgają kobiety celem zamanifestowania swej kobiecości, najczęściej w zestawie z czernią i bielą. A czy mężczyzna powinien decydować sią na tak wyrazisty odcień? Moja odpowiedź nie może być inna aniżeli twierdząca ;)



W powieści "Karol Szalony" Aleksandra Dumasa autor, ustami jednego z bohaterów imieniem Jacquemin, przedstawia symbolikę figur i kolorów występujących w świecie gier karcianych. Wedle informacji zawartych w książce as powinien mieć pierwszeństwo przed wszystkimi innymi kartami, nawet przed królami, gdyż jego nazwa pochodzi od łacińskiego okreslenie pieniędzy - pecus, pecoris - a jak wiadomo pieniądze są zawsze głównym powodem wojny. Z tego powodu nawet najmężniejszy król, a nieposiadający asa, może zostać pobity przez zwykłego waleta, który takim asem włada. Damy i walety są uzupełnieniem karcianych monarchów, gdyż każdy z nich nie znaczyłby zupełnie niczego bez oddanych żon i wiernych, posłusznych adiutantów, których w tamtych czasach określano mianem varlels. Ci zaś pod swymi rozkazami mieli dziesiątki, dziewiątki i pozostałem cyfry jako alegorie ludzi niższego stanu. Co do kolorów zaś, trefl - jako jeden z płodów Francji - winien przypominać każdemu dowódcy, że nigdy nie wolno, poprzez rozbicie obozu w miejscu bez trawy, pozbawiać paszy swych rumaków. Pik wziął swą nazwę od piechurskich halabard, karo od grotów łuczniczych strzał, a kier symbolizować miał męstwo i waleczność serc dowódców i żołnierzy. Jak wam podoba się taka interpretacja karcianych motywów? Mnie osobiście bardzo się podoba, mimo, że momentami jest szyta nieco grubszymi nićmi ;)



Wracając do zestawu - stali czytelnicy wiedzą, że jestem zwolennikiem kolorystycznej koordynacji, efektem czego lubię kiedy poszczególne elementy wzajemnie podnoszą podobne barwy. Granat i czerwień same w sobie tworzą wyraziste, nieco marynistycznie inspirowane zestawienie. Gdy do soczystych kolorów dodać ciekawe wzory takie jak intensywny wzór paisley oraz motyw pirackich czaszek, łatwo o osiągnięcie efektu przesytu. Uniknięcie tegoż umożliwia wykorzystanie najlepszej w świecie bazy jaką jest biała koszula, która pozwoli wyeksponować wszystkie pozostałe elementy zestawu.




Skórzana podeszwa, mimo że uchodzi za mniej wygodną od jej gumowej siostry, kojarzona jest z butami wyższej jakości. Obecnie jednak ten rodzaj spodniej części obuwia stosowany jest także w modelach z niższej półki. Niewątpliwym atutem skórzanych podeszew jest to, że z czasem dopasowują się do anatomicznego kształtu stóp noszącego, zapewniając większy komfort noszenia. In minus zaliczyć im można niewygody związane z ich początkowym użytkowaniem, konieczność sezonowej impregnacji oraz podwyższony stopień ścieralności. O ile z butami topowych marek, kosztującymi nie mniej topowe sumy, nie ma problemu, gdyż zastosowane w nich krupony podeszwowe charakteryzują się pancernymi właściwościami, o tyle te zastosowane w butach budżetowych mogą wyeksploatować się po kilku wyjściach. W takie tańsze buty na skórzanej podeszwie warto nieco doinwestować, fundując im gumowe zelówki. Widoczne na zdjęciach loafersy charakteryzują się dobrą jakością skóry cholewkowej, jednak krupon był tak słaby, że mój szewc musiał uważać, przy standardowym przy zelowaniu, ścieraniu warstwy lakieru, by nie uszkodzic podeszwy wałkiem ściernym. Gdybym ich wtedy nie podzelował, dziś pewnie już bym ich nie miał w swojej garderobie. A to byłaby dla mnie niepowetowana strata ;)


Marynarka - Zara
Koszula - Cedarwood State (secondhand)
Krawat - William Schmidt Oslo(secondhand)
Poszetka - Trashness
Bransoletki - Aldo
Pasek - bez metki (secondhand)
Spodnie - Cropp
Skarepty - Reserved
Buty - Gamp

PS: Jeszcze do przyszłego czwartku macie okazję wygrać poszetkę bądź spinki od Poszetka.com w organizowanym przeze mnie konkursie. Szczegóły dostępne w TYM wpisie :)

Czas na radio!

$
0
0
Tak wyglądałem w dniu nagrania :)

Coraz częściej tradycyjne media zapuszczają się na nieznany sobie jeszcze do niedawna teren blogów. Na początku czerwca miałem przyjemność wystąpić w programie "Pytanie na Śniadanie", pisało o mnie także wrocławskie wydanie gazety Nasze Miasto. 27 sierpnia, celem uzupełnienia medialnej triady, udało mi się pojawić także na radiowej antenie :)



Dzięki udziałowi w konkursie Blog Day i związanej z nim publikacji w serwisie Gazeta.pl o mojej blogowej działalności dowiedziała się Pani Magdalena Skawińska, dziennikarka Polskiego Radia. Nasze spotkanie zaowocowało powstaniem reportażu, w którym starałem się jak najlepiej przedstawić słuchaczom ideę tworzonego przeze mnie bloga. Rozmowa miała bardzo swobodny charakter i na pewno, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, można by z niej wycisnąć więcej, ale jestem bardzo zadowolony z efektu. Wszystkich chętnych zapraszam do zapoznania się z materiałem dostępnym na stronie Polskiego Radia:

http://www.polskieradio.pl/80/1007/Artykul/918935,Dandys-z-secondhandu-Magda-Skawinska

Secondhand Dandy x Poszetka.com - Wyniki Konkursu.

$
0
0
Wpis jest elementem współpracy z marką Poszetka.com



Muszę przyznać się, że kiedy publikowałem wpis zapowiadający konkurs z Poszetka.com, byłem pełen obaw, głównie co do frekwencji i jakości konkursowych zgłoszeń. Po raz kolejny okazało się jednak, że moi czytelnicy potrafią stanąć na wysokości zadania, efektem czego konkurs zarówna ja, jak i Pani Asia, właścicielka marki Poszetka.com, będziemy mogli zapisać po stronie w pełni udanych projektów :)
Do konkursu zgłosiło się trzydziestu uczestników. Tak liczna ilość zgłoszeń wzmogła hojność współorganizatora konkursu do tego stopnia, iż zdecydował się on ufundować dodatkową nagrodę w postaci zestawu krawat+poszetka dla zdobywcy pierwszego miejsca, pozostawiając pozostałe nagrody bez zmian, dzięki czemu z nowych nabytków cieszyć się będzie pięć osób. Śmiem twierdzić, że tak bogato nagradzanego konkursu w polskiej blogosferze jeszcze nie było :)

Zgłoszenia przybierały różną formę, w większości przypadków jednak uczestnicy decydowali się na przesłanie fotografii. Fakt ten cieszy tym bardziej, że zgłoszenia, które zakwalifikowaliśmy do ścisłego wyboru, były skomponowane z posiadanych przez uczestników ubrań. To zaszczyt mieć tak dobrze ubranych czytelników! :)

Kończąc wstęp, chcielibyśmy wzorem twórców TSBMen.com zaznaczyć, że wszelkie klasyfikacje dotyczące estetyki są z natury subiektywne i wiedzieli o tym już starożytni Rzymianie. 
Jury po burzliwych, kilkudniowych naradach, postanowiło przyznać następujące nagrody:

1. Miejsce - Grzegorz

Nagroda: Zestaw Krawat + Poszetka

O ile ogólne dywagacje zajęły nam sporo czasu, o tyle z wyborem zwycięzcy nie mieliśmy najmniejszego problemu - bezapelacyjnie został nim autor poniższych zestawów. Zgłoszenie Grzegorza nie tylko charakteryzowało się ciekawym sposobem prezentacji pięknych i zadbanych (vide lustrzany połysk butów) elementów męskiej garderoby, skomponowanych w eleganckie zestawy, ale także opisowym uzupełnieniem uzasadniającym dokonane przez autora wybory. 


"Jesień za pasem, ale z latem się rozstawać szkoda. Typowo wakacyjne elementy, jak kremowe spodnie chino, jedwabny pasek, koszula w kratę gingham czy jasnobrązowe oksfordy przypominają jeszcze o ciepłych, sierpniowych wieczorach, lecz wełniany krawat, marynarka klubowa oraz nieco grubsze skarpety w odważnym kolorze zapowiadają nadejście chłodniejszych dni. Zestaw jest zbudowany na odcieniach trzech głównych kolorów: niebieskiego, beżu oraz brązu. Szary krawat jest elementem neutralnym, rzuconym na tło wzorzystej koszuli. Jasnozielone skarpetki,wprowadzając nowy kolor, mają ożywić stylizację. Taka letnio-jesienna, swobodna kombinacja wymaga poszetki wesołej, świeżej, "krzyczącej", która dodatkowo korespondowałaby z każdym z wymienionych elementów. Produkt oznaczony numerem "1230" spełnia wszystkie te wymagania. Pistacjowa zieleń gra w jednym teamie ze skarpetkami, soczysty pomarańczowy - z butami i paskiem, a zdecydowany granat - z koszulą i marynarką. A wszystko to skomponowane w paisley'owej wariacji."


"Czarne, sznurowane buty z licowej skóry oraz czarne szelki to tzw. serious business - znak, że młodzieńcza, sierpniowo-wrześniowa fantazja musi ustąpić regułom twardej, korporacyjnej gry. Złudzeń nie pozostawiają również klasyczne spodnie z szarej wełny oraz śnieżnobiała koszula, choć niebieska marynarka, a także bawełniany krawat i skarpetki w kolorze butelkowej zieleni sprawiają, że zestaw - choć w ramach biznesowego dress code'u poprawny - nie jest przesadnie nudny. Dobranie do takiej stylizacji poszetki w tonacji zieleni byłoby rozwiązaniem zdecydowanie zbyt prostym, oczywistym. Z kolei odcienie beżu nie komplementowałyby koszulowej bieli. Poszetka nie powinna być również zbyt krzykliwa, niewskazane byłoby również wprowadzanie nowego koloru. Czarne kropki, rzucone na szare tło, w połączeniu z elegancką, czarną obwódką - "1237" to znakomity partner dla komentowanego zestawu. Wystarczająco odcina się od marynarki, nie gryzie z koszulą, za to uzupełnia znakomicie czarne dodatki."

2. Miejsce - Marek

Nagroda: Poszetka

Zestaw zaproponowany przez Marka, gdyby zawitał na tumblrze, to spokojnie mógłby zostać otagowany etykietką #menswear. Mamy tu niemalże wszystkie elementy konstytuujące nowoczesny styl mężczyzny świadomego swego ubioru: nieformalny garnitur, takiż krawat i torbę, bransoletki, a także double monki założone na gołe stopy. Zestaw idealny na pittiuomowy plac wybiegowy :)


3. Miejsce - Hypodrasta

Nagroda: Poszetka

Nadchodzący wrześniowy czas pewnie nie raz zaserwuje nam pogodę przejściową. Na tę porę Hypodrasta proponuje nam zestaw, oparty na połączeniu jasnych, bawełnianych chino i i fioletowej koszuli w kratę vichy z cięższą marynarką z donegal tweedu w kolorze brązowym. Przedstawione połączenie kolorystyczne, wykorzystujące intensywny kolor fioletowy, neutralną biel oraz tzw. earthy tones, jest niecodzienne, ciekawe i spójne, dzięki zastosowaniu poszetki, kondensującej w sobie wszystkie barwy użyte w zestawie.


4. Miejsce - Marek

Nagroda: Spinki węzełkowe

Klubowa dwurzędowa marynarka o klasycznym rozstawie guzików 2x3 jest solidną bazą, wokół której można budować mnogą ilość interesujących zestawów. Zestawienie jej z czerwienią, błękitem i oliwką jest ryzykowne, ale w tym przypadku ryzyko się opłaciło. Kontrastowe obszycie poszetki pozwala podkreślić wykorzystane w zestawie kolory.


5. Miejsce - Michał

Nagroda: Spinki węzełkowe

Na przyznanie nagrody Michałowi miał wpływ nie tylko niecodzienny i pomysłowy sposób prezentacji zestawu, ale także skomponowanie stylizacji niekontrastowej, utrzymanej w ziemistej kolorystyce i wykorzystującej subtelną grę łączenia wzorów. Jest to gra trudna, ale jak już kiedyś wspominałem, jedna z najciekawszych, na jakie w ramach swej garderoby mężczyzna może sobie pozwolić.


W tym miejscu pragnę serdecznie podziękować wszystkim uczestnikom za wysiłki związane ze zgłoszeniem się do konkursu i prosić o gremialny udział w kolejnych konkursach, które (miejmy nadzieję) dane mi będzie współorganizować :)

W końcu - garnitur.

$
0
0


Są takie sytuacje w życiu zwolennika klasycznego męskiego ubioru, kiedy codzienny zestaw koordynowany przestaje wystarczać, ustępując miejsca odzieżowemu kompletowi, któremu na imię garnitur. Podczas tych kilku lat przekopywania się przez niezliczone ilości wieszaków w sklepach z odzieżą używaną przez moje ręce przewinęły się dziesiątki pięknych garniturów, które jednak, ze względu na zbyt duży rozmiar, nie były w stanie wypełnić tej ziejącej złowieszczo luki w mojej garderobie. Wiedziony palącą potrzebą sprawienia sobie w końcu stroju na nieco bardziej formalne okazje, zapuściłem się na dość rzadko odwiedzany przeze mnie teren sieciówek. Rychło okazało się, że na obecnych wyprzedażach czeka na mnie łup nie do pogardzenia :)




Moja frustracja sięgnęła poziomu tak wysokiego, że udało jej się przezwyciężyć moje skąpstwo, efektem czego byłem gotów wydać na potencjalny garnitur nieco więcej aniżeli mam w zwyczaju. Wertując kolejne strony w witrynach sklepów internetowych, natrafiłem na Zarę, która, pomimo wybitnie modowego zacięcia, z kolekcji na kolekcję serwuje coraz więcej ciekawych, klasycznych rozwiązań. MW pierwszej chwili moją uwagę zwrócił szary, odstający od reszty asortymentu dwurzędowy garnitur, jednakże bazowa cena w postaci 1200 zł skutecznie obniżyła poziom mojego entuzjazmu do pułapu Rowu Mariańskiego.



Po okraszonym sporą dawką niewybrednych słów szybkim zamknięciu karty, w mojej głowie pojawiła się myśl, by nie spisywać rzeczonego garnituru od razu na straty i poczekać na obniżkę jego ceny podczas wyprzedaży. Liczyłem na to, że fashioniści opróżniający magazyny tego sklepu z 70% towaru w pierwotnej cenie, nie zainteresują się tak oldschoolowo wyglądającym egzemplarzem. Intuicja mnie nie zawiodła, nadchodziły kolejne etapy obniżek, a garnitur ów mimo to pozostawał w sklepie internetowym w niemalże pełnej rozmiarówce. Moja wytrwałość opłaciła się i ostatecznie udało mi się zakupić go podczas ostatniego etapu wyprzedaży, minimalizując koszt do kwoty 250 zł. Tak właśnie powinno się kupować ;)




Garnitur został poddany kilku przeróbkom, ale o nich wspomnę innym razem. Planuję bowiem zaprezentować wam ten garnitur jeszcze dwa razy: w zestawieniu biznesowym jak i pozostającym na przeciwległym doń biegunie zestawie "dandy". Zaintrygowani? :)




Przyszłość przyszłością, a warto też pomyśleć o zawartości obecnego wpisu. Swego czasu podczas wertowania forum But W Butonierce natrafiłem na interesującą propozycję kolegi Tomka, w której zdecydował się na odejście od intuicyjnie nasuwającego się na myśl, i nie ma co ukrywać łatwego, ożywienia dość monochromatycznego zestawienia odcinającym się na tle garnituru krawatem. W zamian zaserwował propozycję o bardzo niskim kontraście, wykorzystującą bardzo podobne do siebie kolory i bazującą na łączeniu wzorów i faktur. Taka gra spodobała mi się na tyle, że przy okazji swojego garnituru postanowiłem także ją uskutecznić. 




Mamy tu zatem szary dwurzędowy garnitur o fakturze nieco zbliżonej do tweedowej jodełki, błękitną koszulę z diagonalnie tkanej bawełny, krawat w klasyczną biało-czarną, podobną nieco w układzie do kraty księcia Walii, pepitę i białą poszetkę w niebieskie groszki, która, podnosząc zastosowane w zestawie kolory, stawia przysłowiową kropkę nad "i". By być konsekwentnym, nie zdecydowałem się nawet na tak często pojawiające się na blogu kolorowe skarpety. Jak dla mnie całość była całkiem miłą odmianą i zapewne jeszcze nie raz zdecyduje się na taki zestaw :)


"Bardzo lubię, kiedy pozuję do zdjęć, a tu nagle Rolls Royce wjeżdża mi w kadr ;)"


Koszula - TmLewin (secondhand)
Krawat - Batistini (secondhand)
Poszetka - prezent
Spinki - Bytom
Pasek - Lion
Torba - Reserved
Skarpety - Reserved
Buty - Gamp (TkMaxx)

Coś starego, coś nowego.

$
0
0

Sklepy z odzieżą z drugiej ręki są znakomitym źródłem pozywskiwania ubrań i, co mam nadzieję wynika z treści mojego bloga, jest to fakt, z którym trudno dyskutować. Jak pisałem w moim poradniku lumpeksowego szperacza warto jest sporządzić sobie listę brakujących naszej garderobie rzeczy, gdyż podczas zasadniczej części łowów będzie nam o wiele łatwiej sfokusować się na konkretnie wyznaczonych celach :)


Skłamałbym jednak stwierdzając, że wszystkie potencjalne zakupy da się zrealizować jedynie z w sklepach z używaną odzieżą. W nich bowiem, w przeciwieństwie do przewidywalnych sklepów stacjonarnych, rząd sprawuje wyjątkowo ślepy, lumpeksowy los, który raz obdarza nas sowitym wysypem pereł, innym zaś drwi sobie z nas, ukazując naszym oczom wiele pięknych znalezisk, które chętnie byśmy zabrali ze sobą do domu, gdyby np. nie niezgodny z naszym rozmiar. Mimo że jestem uzależniony od zakupów w secondhandach i w żadnym wypadku nie mam zamiaru z nich rezygnować, ostatnio zacząłem bacznie przyglądać się także sieciówkom, które zaczęły nieśmiało wkraczać na pole klasycznej, a nie hipsterskiej, męskiej elegancji. Z tego powodu podczas ostatniego sezonu wyprzedaży podbiłem nieco normę jeśli chodzi o ubraniowe wydatki, ale nie jest mi z tego powodu źle. Udało mi się bowiem upolować kilka bazowych pozycji z mojej listy niezbędników, których cena dodatkowo nie przekroczyła 1/4 ich ceny wyjściowej. Efektem dokonanej inwestycji jest znaczne poszerzenie wachlarza możliwości jeśli chodzi o tworzenie stylizacji, a ma to jedynie pozytywne strony :)




Jako że w sklepach stacjonarnych dokonuję zakupu jedynie niezbędników, toteż są one bardzo wdzięczne jeśli idzie o ich aranżację, znajdując licznych kompanów wśród moich lumpeksowych nabytków. W tym konkretnym zestawie zdecydowałem się sparować granatowy blezer zakupiony dokładnie w dniu rocznicy założenia bloga oraz, będące częścią prezentowanego przed tygodniem garnituru, wełniano-moherowe spodnie, które są bodaj najwygodniejszymi, jakie posiadam. O przyczynach takiego stanu rzeczy powiem wam w niedalekiej przyszłości :)



Secondhandowym uzupełnieniem klasycznego, klubowego duetu jest w tym przypadku błękitna koszula typu winchester i granatowy krawat w błękitne groszki. O ile krawat jest dość bazowy (byłby taki całkowicie, gdyby błękit wzoru podmienić na biel), o tyle koszulę mozna spokojnie zakwalifikować do grona prawdziwych lumpeksowych perełek. Jej poprzedni właściciel nie kupił jej w ramach oferty szwedzkiej firmy Strenstroms, ale zlecił jej uszycie na miarę. Najwidoczniej musiała mu się niedługo po zakupie znudzić, a że był on posiadaczem tożsamej z moją, nienachalnej postury, postanowiłem odmówić sobie paczki chipsów, by móc ją nabyć. Koszulę wykonany z wysokiej jakości egipskiej bawełny, francuskie mankiety wykończono na półokrągło, a kołnierzowi nadano formę cut-away'a, który pozwala na wyeksponowanie większej części krawatowego węzła. O wysokiej jakości produktu świadczyć może też fakt, że wyposażono ją w guziki wykonane z masy perłowej. Nie ma o tym żadnej informacji na metce, ale wiem, że w tym aspekcie na pewno się nie mylę. Dlaczego? Bo w przecwieństwie do guzików plastikowych, te wykonane z perłowej masy niezależnie od temperatury otoczenia zawsze pozostają zimne. Tak oto stałem sie dumnym posiadaczem koszuli szytej na miarę. Nie podług mojej, ale fakt jest faktem ;)





W ostatnią niedzielę, dzięki uprzejmości organizatorów miałem okazję uczestniczyć w drugiej edycji warsztatów Blog Experts w charakterze uczestnika panelu dyskusyjnego, dotyczącego polskiej blogosfery modowej. Oprócz mnie i Roberta, autora zdjęć z obecnego wpisu, na pomarańczowych kanapach zsiedli także Gosha Kusper, Asia (Szafa Sztywniary - to jej zawdzięczamy wykoncypowanie określenia "szafiarka"), Gabrysia (Street Fashion in Cracow) oraz Łukasz (True2Me). Nasza swobodna rozmowa przebiegła w niezwykle miłej atmosferze i, gdybyśmy dysponowali większą ilością czasu, pewnie dalej rozprawialibyśmy o tym ciekawym elemencie naszego życia. W tym miejscu chciałem seredcznie podziękować wszystkim tym, którzy zdecydowali się spędzić z nami to niedzielne popołudnie. Dziękuję za entuzjastyczne reakcje na nasze słowa, za pytania i późniejsze rozmowy w kuluarach. Dla takich chwil warto było przejechać się przez pół Polski ;)


Marynarka - Zara
Koszula - Strenstroms (secondhand)
Krawat - Solaro (secondhand)
Poszetka - prezent
Pasek - Lion
Spodnie - Zara
Skarpety - Calzedonia
Buty - Gamp

Brown in town.

$
0
0

Budowanie zestawów w oparciu o barwy znajdujące się w jednej rodzinie kolorystycznej jest może i bezpieczne, ale daje gwarancję, że trudno będzie nam w tym przypadku popełnić błąd. A widoczne na zdjęciach zestawienie beżu i brązu jest jednym z najbardziej kompatybilnych jakie znam :)



Przy okazji poradnika dotyczącego dress code'u pisałem, że współczesny ubiór zatracił swój symboliczny charakter, gdyż większość ludzi nie jest już w stanie odczytać subtelnych komunikatów, które kiedyś ubrania ze sobą niosły. W ramach sztywnych zasad dress code'u ukonstytuowała się anglosaska zasada "No brown in town", podług której brązowy garnitur nadawał się jedynie na weekendowe wypady na wieś, przez co był niedopuszczalny w oficjalnym business attire. Dziś jednak restrykcji w kwestiach ubioru jest coraz mniej i deprecjonowany przez lata brązowy garnitur noszony w urbanistycznym otoczeniu nikogo (może poza skrajnymi modowymi purystami) nie gorszy, co więcej, znajduje on uznanie w środowiskach w których członkowie nadal posługują się nowoczesną formą dress code'u.




Zestaw utrzymany w tej kolorystyce i z tą samą marynarką pojawił się na blogu w ubiegłym roku. Podobnie jednak jak w przypadku duetu bojówki+marynarka, chciałem w tym miejscu pokazać, że moda męska to sport dla wytrwałych, gdyż polega na ciągłym doskonaleniu umiejętności indywidualnego obchodzenia się z rządzącymi nią zasadami. Chino, które zastąpiły te zastosowane poprzednio, kolorem zbliżone są do pokrywających marynarkę pasków, a także posiadają kant, który podnosi nieco ich formalność. Postanowiłem jednak wyjść nieco poza zasadę pełnej kompatybilności elementów pod względem ich formalności, efektem czego na nogach pysznią się chukka boots - ich kopyto i ogólny design odbiegają nieco od tęgiego pierwowzoru, przez co uznałem je za odpowiednie dla tego zestawu :)



Marynarka - H&M (secondhand)
Okulary - New Yorker
Koszula - Zara (secondhand)
Węzełki - Topman (secondhand)
Krawat - Tie Rack (secondhand)
Poszetka - bez metki (secondhand)
Pulower - Next (secondhand)
Bransoletki - Trashness
Spodnie - Topman (secondhand)
Buty - Massimo Dutti

Uliczny wojownik.

$
0
0

Jesienne chłody jak co roku przyszły zbyt wcześnie, zmuszając nas do odkopania z czeluści szaf swetrów, szalików i wierzchnich okryć. O ile niższa, październikowa temperatura może być przyjemnie trzeźwiąca, o tyle warto zabezpieczyc się przed jej potencjalnymi skutkami w postaci wszelkiego rodzaju przeziębień. W przypadku obecnej aury najlepiej sprawdzą się ubrania o przejściowym charakterze, które, dzięki zastosowaniu kilku warstw, pozwolą utrzymać odpowiednia temperaturę ciała (inaczej komfort termiczny, jakby ktoś zatęsknił za tym zwrotem ;)



Odkurzony po zasłuzonym wakacyjnym wypoczynku czarny dwurzędowiec jest moim podstawowym płaszczem na jesień i zimę. Dzieje się tak, gdyż pozwala mi na to jego krój i konstrukcja, a właściwie jej brak. Płaszcz jest na tyle dopasowany, że leży zgrabnie, gdy założyć go na koszulę i sweter, ale gwarantuje dość luzu, by w razie potrzeby włożyć podeń marynarkę czy sweter o grubszym splocie. W ostatnim czasie dokonałem zakupu dwóch płaszczy, które, po dokonaniu kilku drobnych interwencji krawieckich, będę mógł rotować w rozpoczynającym się sezonie. Dziwnym trafem oba są dwurzędowe, dyplomatki jakoś mnie chyba nie lubią ;)




Po raz kolejny zdecydowałem się na zestaw monochromatyczny, bo czasami wolę zrezygnować z kolorystycznej koordynacji na rzecz zabawy fakturami i wzorami, której efekt w mojej opinii jest równie (o ile nie bardziej) interesujący wizualnie. I tak mamy tu czarna licową skórę, spodnie z dość zgrzebnego donegal tweedu, diagonalnie tkaną bawełnianą gabardynę płaszczową, cienką, swetrową bawełnę we wzór houndstooth, popelinę w "kratę okienną" - windowpane i zwiewną jak mgła, nieregularnie kraciastą bawełnę szalikową. Całkiem tego sporo jak na nudny, jednolity zestaw, nieprawdaż? :)



Foto: Agata Piątkowska

Płaszcz - River Island (secondhand)
Koszula - Batistini (secondhand)
Szalik - H&M
Sweter - H&M (secondhand)
Spodnie - H&M
Buty - F&F

Lepszy model.

$
0
0


Historia moich blogowych przygód z kurtka denimową obfituje w wiele nagłych zwrotów akcji i okraszona jest sporą dawką emocji. Początkowo bowiem, przy okazji jej pierwszej publikacji, spora cześć czytelników wyraziła się o niej bardzo pochlebnie, mimo że nie jest to model leżący blisko klasycznego wzorca. Z czasem jednak pozytywne odczucia zaczęły ustępować pola nawet nie krytycznym sugestiom, ale jawnym i bezpośrednim nakazom jak najszybszego pozbycia się jej. Jako że opinia czytelników jest dla mnie ważna, postanowiłem rozejrzeć się za czymś, co pozwoliłoby wypełnić powstałą po denimowej interpretacji M65 wyrwę. Z pomocą przyszły zakończone niedawno wyprzedaże :)





Ten egzemplarz stanowi wierne odzwierciedlenie klasycznego wzorca w kwestii kroju, w kolorze zaś wpisuje się w trend fabrycznej produkcji ubrań określanych mianem "rugged" (znoszony). W kontekście denimu, często stosuje się tu określenie "zdekatyzowany", które pierwotnie oznaczało materiał poddany specyficznej obróbce termicznej celem uelastycznienia jego włókien, a nie sztuczne osiągnięcie efektu znoszenia. Kwestia przeniesienia znaczenia jest dla mnie w tym przypadku bardzo ciekawa i kiedy tylko uda mi sie dojść do jakichś informacji, to na pewno nie omieszkam was o tym poinformować :)




Abstrachując od terminologii i aspektów technicznych, jaka kurtka jest każdy widzi - mimo klasycznej inspiracji, objawiającej się m.in. wykorzystaniem złotej nici w obszyciach, dopasowanie jest na wskroś nowoczesne, a denim jest miękki w dotyku. Biorąc pod uwagę cenę równą 40 zł, jest to chyba całkiem niezly nabytek. Następny przystanek - kurtka z ciemnego raw denimu, co by tej smutno samej nie było :)



Kurtka - Pull&Bear
Koszula - H&M (secondhand)
Krawat - Pure New Wool (secondhand)
Sweter - Cedarwood State (secondhand)
Torba - House
Bransoletki - Aldo
Spodnie - H&M
Skarpety - Takko
Buty - Centro

Pochwała dandyzmu.

$
0
0

Nadszedł czas na prezentację drugiego sposobu na mój szary, wzbudzający skrajne emocje, garnitur. Odkładamy na bok niski kontrast i kierujemy się ku feerii wzorów, mocy metalowych akcesoriów oraz mniej popularnym kolorom dodatków. Mówiąc konkretniej zaś, zwracamy się ku pierwotnej idei dandyzmu :)




Niedawno zorientowałem się, że przez ten ostatni rok prowadzenia bloga malo było okazji, przy przybliżyć czytelnikom skąd tak naprawdę wzięła się nazwa mojego bloga. Chciałem, by w pewien sposób informowała odbiorcę o zawartości bloga, ale także pozostawiała pewną dozę niepewności, a do tego najlepiej nadawało się nieco zakurzone i zatarte w społecznej świadomości pojęcie dandysa. Dandysi bowiem byli jedną z pierwszych w historii ludzkości subkultur, a za twórcę ruchu uważa się brytyjskiego lorda Beau Brummela. Celem dziewiętnastowiecznego dandyzmu na polu mody było dążenie do personalizacji swojego stylu (za pomocą odważniejszych kolorów czy nietypowych zestawień tychże) w oparciu o solidną bazę, jaką były zasady męskiej elegancji. 

Trzej muszkieterowie, czyli Outdersen, Mr.Vintage i ja :)


Dandzym jednak to nie tylko konwencja w ubiorze, to, choć wiem, jak źle to brzmi, styl życia. Przedstawiciele tej grupy, w Polsce reprezentowanej m.in. przez Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego, manifestując swą odrębność za pomocą stroju, stawiali siebie w kontrze do materialistycznie nastawionego, cechującego się swoistą estetyką społeczeństwa mieszczańskiego. Jako obserwator kulturowego postmodernizmu postanowiłem spróbować "odkopać" historyczną ideę dandyzmu i dostosować ją do współczesnej nam rzeczywistości, ukazując jednocześnie, że towarzyszące jej wartości, takie jak dbałość o ubiór, język i relacje z innymi ludźmi są obecnie niemniej ważne, aniżeli niecałe dwa wieki temu. Głęboko wierzę bowiem, że tak jak po długim okresie spożywania fast foodu ma się ochotę na tradycyjny obiad, tak zachłyśnięcie się totalnym brakiem zasad może skutkować tęsknotą za nimi :)



Co by jednak nie było za bardzo manifestacyjnie, warto wrócić do samego zestawu, w którym to pojawiłem się na otwarciu Piazza di Moda, czyli nowego włoskiego multibrandu, który ulokował się na drugim piętrze wrocławskiego Sky Tower. Włosi uznawani są za najbardziej swobodnych w kwestii ubioru, dlatego też postanowiłem się nie ograniczać i zdecydowałem się postawić na kombinację szarej, krzykliwej koszuli we floralny wzór, butelkowozielonego krawata z grenadyny, srebrnych spinek do mankietów i krawata oraz czarnych penny loafers. Jestem świadom, że na okazje wieczorowe bardziej odpowiedni byłby garnotur w ciemniejszej tonacji, niestety jednak jestem (jeszcze) posiadaczem tylko jednego garnituru. Swoją drogą ciekawa jest świadomość, że krawat i garnitur mogą kosztować tyle samo - ot cudowne działanie niewidzalnej ręki rynku ;)




Garnitur - Zara
Krawat - Poszetka.com
Koszula - Jeff Banks (secondhand)
Spinka do krawata - Tie Rack (secondhand)
Spinki - Soraya
Poszetka - bez metki (seconadhand)
Buty - Gamp

All Black Everything.

$
0
0

W ostatnim czasie coraz mocniej przekonuję sie do czerni, która, jako kolor awangardowy albo zarezerwowany jedynie dla wieczorowych okazji, nie cieszy się entuzjazmem wśród osób obeznanych w temacie mody męskiej. Oprócz uzasadnienia stricte zasadniczego często podnosi się, że kolor ten niedobrze prezentuje się w dziennym świetle i uwydatnia każdy mankament sylwetki noszącego. Rygorystyczne przestrzeganie modowych zasad nie leży w mojej naturze, toteż zdecydowałem się na drugi w historii bloga total look, wykorzystujący tym razem wyrazazistość czerni :)



Nawet w ramach tak mocnej na pierwszy rzut oka barwy jak czerń można pobawić się różnymi jej odcieniami i teksturami, jakie niosa ze sobą różne materiały. W tym przypadku mamy zatem mocno lśniącą skórę butów i kurtki, subtelny połysk spodniowej bawełny z elastanem i kontrastową do pozostałych elementów zestawu matowość longsleevu.




W obecnym roku akademickim miałem okazje poznać dosc sporą ilość nowych ludzi. Bardzo ciekawym dla mnie było obserwowanie zdziwienia, jakie wywołała dokonane przeze mnie stylistyczna wolta. Jednego dnia bowiem zaprezentowałem się w widocznym na zdjęciach zestawieniu, by drugiego przywdziać bardziej typowy dla mnie zestaw koordynowany. Mody nie należy traktować specjalnie poważnie, dla mnie osobiście jest ona świetnym narzędziem autokreacji; raz mogę czuć się jak James Bond chroniący czci Jej Królewskiej Mości, kiedy indziej zaś wejść w skórę Jamesa Deana w "Buntowniku bez powodu". I to jest dla mnie w tej całej zabawie najciekawsze :)




Kurtka - Japońska firma od akcesoriów motocyklowych (secondhand)
Okulary - Cropp
Longsleeve - Topman (secondhand)
Spodnie - H&M
Buty - F&F

Jak Cię widzą, tak Cię piszą.

$
0
0

Przysłowia, choć kojarzone z mądrością o raczej prostym, ludycznym charakterze, mają jedną bardzo ważną cechę - potrafią w lapidarny sposób uchwycić istotę rzeczy. Tytułowa maksyma, biorąc pod uwagę męską stylistykę polskich ulic, wydaje się być nieco zatartą w naszej świadomości. Analizie dlaczego tak się stało poświęcony będzie niniejszy felieton. Tak, felieton. Zachciało mi się publicystyki ;)


W ujęciu historycznym strój od wieków był jednoznacznym komunikatem, wizytówką, dzięki której bez pudła można było określić społeczny status noszącej go osoby (wystarczy spróbować wyobrazić sobie pańszczyźnianego chłopa w podbitym sobolu płaszczem, by to zrozumieć). Sztywne reguły dotyczące ubioru były respektowane przez wszystkich bez najmniejszego wyjątku, od czasu do czasu dało się zauważyć pewne zmiany kanonu (np. popularna w XVIII w. moda na ubiór francuski), które, jeśli się przyjmowały, stawały się nowymi, powszechnie obowiązującymi wytycznymi. Wszyscy, aż do połowy XX w., mieli w głowie przekazywany w sztafecie pokoleń obraz tego, jak powinni się ubierać, by swoim strojem manifestować przynależeć do danej warstwy społecznej. I pewnie tak by to dalej wyglądało, gdyby nie dwie wojny światowe. One właśnie, niszcząc wiarę w ideę modernistycznego postępu, dały asumpt dla filozoficznego nurtu zwanego postmodernizmem. 



Klasyczne reguły dotyczące ubioru nie miały w starciu z ponowoczesnym kultem wolności żadnych szans, gdyż jawiły się jako jego totalne zaprzeczenie, niewygodny gorset, noszony celem społecznej uniformizacji. Rozentuzjazmowani perspektywą totalnej wolności, zwróciliśmy się ku hedonistycznie kojarzącemu się casualowi, odsyłając do lamusa większość z konstytutywnych dotąd zasad (m.in. dress code'y).Na przestrzeni niespełna kilkudziesięciu lat dokonała się wolta tak znacząca, że bez cienia przesady można by ją nazwać mianem rewolucji. Bo jak inaczej określać sytuację, kiedy prezes firmy może dziś śmiało prowadzić rozmowę z klientami, będąc ubranym w t-shirt i sprane jeansy, podczas gdy niezamożny student będzie pojawiał się na zajęciach w marynarce i pod krawatem. Postmodernistyczny relatywizm jak najbardziej na to pozwala. Rzecz w tym jednak, czy taka bezkompromisowa kontestacja, jak w przypadku wspomnianego powyżej biznesmena, realnie nam się opłaca.  


Żyjemy w biegu, mamy realnie coraz mniej czasu bądź coraz słabiej potrafimy tym czasem zarządzać. W natłoku zdarzeń nasze relacje z innymi ludźmi przekształcają się w "McRelacje" - więzi intensywne i krótkotrwałe, obrazkowe, których ewentualny rozwój bardzo często zależy od pierwszego wrażenia. Nigdy jednak, jak mówi Andrzej Sapkowski ustami jednego ze swoich bohaterów, nie ma się drugiej okazji, by zrobić dobre pierwsze wrażenie, a wrażenie złe bardzo trudno jest zmienić. Często próbujemy wmówić sobie, że nie ocenia się książki po okładce, nie przeszkadza nam to jednak dokonywać oceny samej okładki. A od niej bardzo niedaleko do rozszerzenia zasięgu tej oceny na treść. Schemat jest prosty i zawsze ten sam: osoba - ocena - typ. Ubranie, mimo zatarcia w społecznej świadomości subtelnych kodów z nim związanych, nadal jest komunikatem o potężnej sile, którą można umiejętnie wykorzystać.


Zamieszczone w tym wpisie zdjęcia przedstawiają metamorfozy, jakich dla amerykańskiej wersji GQ dokonał król smokingów noszonych bez okazji, Tom Ford. Wybranych mężczyzn sfotografowano w ich zwyczajnych, codziennych zestawach i zapytano jak chcieliby być postrzegani przez ludzi ze swego otoczenia. Następnie Ford, przy pomocy swych znakomitych projektów, odmienił oblicza uczestników, dostosowując ich realny wygląd do tego postulowanego.



Któremu z dwóch wariantów uczestników przypięlibyście życzliwszą łatkę? No właśnie ;)



Sieroca dola z whisky.

$
0
0

Wiele razy przy okazji prezentacji mojej brązowej marynarki padają stwierdzenia, że wygląda ona jak sierota od garnituru. Myślę, że jej wygląd nie wprowadza w błąd, gdyż prawdopodobnie kilka kolekcji temu można było zakupić ją wraz z wykonanymi z tego samego materiału spodniami. Ja niestety tych spodni nie posiadam, a że żywię do niej, jako do pierwszej poddanej przeróbkom krawieckim marynarki, niezwykły sentyment, co rusz szukam zestawienia, które pozwoliłoby jej wyrwać się ze szponów sierocego wrażenia, jakie wywołuje. Dziś czas na kolejne podejście do tematu :)



Pomyślałem, że skoro zestawienie brązu i szarości tak świetnie sprawdza się w połączeniu buty + garnitur, to może warto by spróbować wyjść poza schemat i sparować moją marynarkę z szarymi spodniami, które tak często i z upodobaniem noszę w ramach klubowego garnituru. Za pójściem w tym kierunku przemawiała jednolitość pod względem formalności obu elementów garderoby, przeciw zaś zbyt duży kontrast między brązem marynarki i jasnym popielem spodni. Z zawartości obecnego wpisu nietrudno się domyśleć, że plusy dodatnie wzięły górę nad tymi ujemnymi ;)




Już od dłuższego czasu szukałem dodatku, ciekawego akcentu dla swoich półformalnych stylizacji, który pozwoliłby nadać im jeszcze więcej indywidualnego sznytu. Moda męska, choć też różnorodna, nie dysponuje tak szerokim jak w jej damskiej odmianie spektrum możliwości w kwestii akcesoriów. Pierwszymi, jakie przychodzą w takich sytuacjach na myśl, są: krawat, spinki do mankietów, uniwersalnym dodatkiem jest także zegarek. Ku czemu jednak sie zwrócić, gdy chcemy wyjść nieco poza schemat, a nie przyjętą, elegancka konwencję?



Los i uczelnia sprawiły, że dane mi było natrafić na bardzo interesującą, unikalną i wrocławską inicjatywę. Spotkałem zajmującego sie rękodziełem designera, który, bazując w swych projektach na tradycyjnych technikach wykonania, tworzy klasyczne projekty z tak lubianym przeze mnie, nowoczesnym "twistem". Więcej informacji, wraz z ciekawym konkursem, znajdziecie pod koniec tego wpisu :)



Secondhandy, jak już kiedyś wspominałem, cechuje dość zezowate szczęście, jeśli jednak idzie o krawaty to można być pewnym, że niemal zawsze znajdzie się coś ciekawego. Dzień przed sesją do tego wpisu bezowocnie szukałem w swojej garderobie krawata, który dyskretnie wpisałby się w całość zestawu. Zmuszony koniecznością udałem się do pobliskiego sklepu z używaną odzieżą i po krótkim przekopaniu kosza z krawatami natrafiłem na ten oto egzemplarz. Może niektórym wyda się on nieco za szeroki dla mojej sylwetki, ale od pewnego czasu staram się unikać węższych (<8cm) i mniej mięsistych krawatów z dwóch prozaicznych powodów: primo nie poszerzają one optycznie okolic klatki piersiowej (na czym powinno zależeć każdemu mężczyźnie) jak również gorzej się wiążą, w efekcie dając mały węzeł. Lubię śledzie, ale tylko na talerzu :)



Foto: Agata Piątkowska

Marynarka - H&M (secondhand)
Koszula - Zara (secondhand)
Krawat - bez metki (secondhand)
Bransoletki - Trashness
Spinki - Soraya
Pasek - Lion
Spodnie - Zara
Buty - Samuel Windsor (secondhand)



Jak już zaznaczałem powyżej, podczas sesji towarzyszył mi notatnik, ale nie jest to produkt, który łatwo można zakupić w najbliższym empiku. Bukszpan - ideas box to marka ręcznie wykonanych notaników, skierowana do osób kreatywnych i ceniących rzeczy unikatowe, bowiem każdego miesiąca może ich powstać bardzo ograniczona ilośćDzięki ręcznemu szyciu, projektowaniu każdego notatnika od podstaw i wysokiej jakości materiałom, dostajemy duże możliwości spersonalizowania finalnego produktu. Jedynym ograniczeniem w tym względzie, jest kreatywność zamawiającego. Jeśli jednak nie czujemy się na siłach, lub zaczęliśmy dzień bez kawy, zawsze możemy liczyć na pomoc designerów Bukszpanu.






Konkurs


O tym, że moi czytelnicy stanowią wyjątkowo kreatywną grupę, wiedziałem od początku istnienia bloga, a organizowany na przełomie lipca i sierpnia przeze mnie konkurs jedynie mnie w tym przekonaniu utwierdził. Dziś, wraz z Tomaszem, pomysłodawcą marki Bukszpan - ideas box, mam przyjemność zaprosić was do wzięcia udziału w konkursie, w którym dwie osoby otrzymają możliwość stworzenia własnego, wykonanego według ich zamysłu notanika. Oto zasady:

1. Na mojego blogowego e-maila: secondhand.dandy@gmail.com należy przesłać nam krótki opis pomysłów, jakimi zapełnilibyście strony waszego BukszpanaZajmujecie się czymś wyjątkowym? Nie bójcie się podzielić z nami waszą pasją!

2. Następnie zamieścić ten sam opis w formie komentarza pod tym postem

3. Na wasze kreatywne zgłoszenia czekamy równe siedem dni, tj do 13.11.2013. Po tym terminie wraz z Tomaszem wybierzemy dwa najciekawsze zgłoszenia i to one zostaną nagrodzone :)

Powodzenia!

Łosoś po włosku.

$
0
0

Beau Brummel mawiał, że gdy ludzie oglądają się za twoim eleganckim strojem, to coś jest z nim nie tak, gdyz elegancja powinna być dyskretna. W dobie rozluźnienia norm dotyczących ubioru, wpisanej w ogólną tendencję sprzyjającą każualizacji obrona tezy postawionej przez duchowego ojca dandyzmu wydaje się zadaniem co najmniej karkołomnym, jesli nie niemożliwym. Bo jak można mówić o nienachalnej elegancji, kiedy samo założenie marynarki w asyście krawata sprawi, że w tłumie t-shirtów z nadrukami i bluz odznaczymy się jak czarna owca na tle białego stada. Jeśli jeszcze zdecydujemy się wyjść poza paletę ukonstytuowanych jako bezpieczne barw, to skupienie na sobie uwagi przechodniów mamy murowane.



Zastosowanie niestandardowego koloru w przypadku tego zestawu ma niebagatelne znaczenie, a próba określenia czym właściwie ów kolor jest musi spełznąć na niczym, gdyż materiał nie ustępuje w swych możliwościach kameleonowi. W ostrym świetle jawi się jako pomarańczowy, by zmienić swój odcień na różowawy, gdy tylko nieco to światło przyćmić. Wiele jest osób, które potrafią określać barwy z dokładnością godną klasyfikacji Panatone albo producenta farb ściennych, ja jednak do takich nie należę. Na potrzeby wpisu określiłem go jako łososiowy - macie jednak pełne prawo do tego, by się z takim określeniem nie zgodzić :)




Jakby tego odcienia nie nazwać, nie można mu odmówić kontrowersyjności. Idąc ulicą, musiałem zmierzyć się z nieprzychylnymi, wypowiadanymi półgębkiem i kwitowanymi salwami śmiechu uwagami, głównie pochodzącymi z ust przedstawicieli pokolenia obecnie reprezuntującego gimnazja. Fakt, taki krawat nie jest dla każdego, ale ja nie boję się przekraczać linii wyznaczającej granice przeciętnego mężczyzny. Oczywiście mógłbym truistycznie argumentować, że prawdziwemu mężczyźnie różowopodobny kolor nie jest straszny. Mógłbym, ale tego nie zrobię, bo to tylko kolor. Nie potrzeba tu zbędnej ideologii :)



Lubię rzeczy unikatowe, wyróżniające się, dlatego też ów krawat był miłością od pierwszego wejrzenia, kiedy to dostrzegłem go wśród sterty innych mniej ciekawych krawatów. Bazując na informacji zamieszczonej na wewnętrznej metce wyprodukowano go we Włoszech, co tłumaczyłoby tak niestandardowy kolor. Mimo pozornej jednolitości, jego wierzchni, jedwabny materiał charakteryzuje się ciekawą, zygzakowatą fakturą, przetykaną na dodatek drobnymi groszkami. Jest standardowo szeroki, ale dzięki zastosowaniu mięsistego wypełnienia znakomicie się wiąże, daje dynamiczny węzeł z wyraźnie zaznaczonym przewężeniem i foremną łezką. Zdecydowanie jest to na obecną chwilę mój ulubiony krawat :)





Jak to zwykle bywa, tak wyrazisty element garderoby, by móc zaprezentować się w pełnej krasie, potrzebuje nieco bardziej stonowanego otoczenia. W pierwszym momencie krążyłem od koszuli białej do błękitnej, ostatecznie padło na tę drugą. Mimo że biel uznawana jest za najbardziej uniwersalną bazę ze wszytskich możliwych, zestawienie jej z tym konkretnym krawatem nadmiernie podkreślało soczystość jego koloru, przez co prezentował się on niemalże jak neon. Połączenie błękitu i łososia jest bardziej subtelne - kolory pięknie współgrają, tworząc intrygujące i miłe dla oka zestawienie.





Bardzo często powtarzam, że moda męska to gra detali i z tego powodu, komponując zestaw, zawsze warto zadbać o najdrobniejszy szczegół. W przypadku prezentowanego zestawu między krawatem, spinkami i poszetką zachodzi pełna koordynacja kolorystyczna. Co ciekawe żaden z tych elementów nie został przeze mnie zakupiony z myślą stworzenia konkretnego zestawienia. Nazywajcie to szczęściem bądź intuicją - tak długo jak to "coś" będzie mi sprzyjać, nie będę kłopotać się nazwą :D



Foto: Agata Piątkowska

Marynarka - Zara
Koszula - TmLewin (secondhand)
Krawat - bez metki (secondhand)
Poszetka - Bytom
Spinki - Poszetka.com
Pasek - Massimo Dutti
Spodnie - Topman (secondhand)
Buty - Massimo Dutti

Bukszpan - ideas box - rozwiązanie konkursu.

$
0
0
Wpis jest elementem współpracy z marką Bukszpan - ideas box

Minęło już nieco czasu od ogłoszenia organizowanego wraz z marką Bukszpan - ideas box konkursu, pora zatem na ogłoszenie jego wyników. Zadaniem było kreatywne przedstawienie w formie opisu przeznaczenia dla osobistego Bukszpana. Przyznam szczerze, że miałem pewne obawy związane z formułą, gdyż bałem się, że nie będziecie chcieli przedstawić nam swoich pasji i zainteresowań. Po raz kolejny jednak nie pozwoliliście mi się długo martwić, gdyż pod konkursowym postem pojawiło się 45 unikalnych, przepełnionych kreatywnością i pozytywna energią komentarzy. Zawsze jestem wam ogromnie wdzięczny za waszą obecność i cieszy mnie każda okazja, by móc się wam odwdzięczyc w bardziej wymierny, aniżeli jedynie słowny, sposób. Miejmy nadzieję, że nadarzy się jeszcze ku temu wiele okazji :)

Poziom zgłoszeń był tak wysoki, że do ostatecznej selekcji wybraliśmy kilkanaście opisów. Po kilkugodzinnej, burzliwej naradzie i ucieraniu stanowisk udało nam się wybrać dwójkę zwycięzców, którzy otrzymają możliwość stworzenia skrojonego na miarę, ręcznie szytego notatnika:

Georgina G.

"Z Bukszpanem nie ma żartów. Tak czuję. To tak jakby mieć obok faceta ze snów - zrobisz dla niego wszystko, no... prawie wszystko.

zadowolić Bukszpana... piórem bym go traktowała, nie inaczej. Z pewną nonszalancją i małym ozdobnikiem dla smaczku. Tuszem czarnym, albo czerwonym.

A, że Bukszpan byłby moją powieścią kryminalną, to czasem byłoby w nim mocne skreślenie. Wyraźna linia, która niwelowałaby całe zabójstwo, knute skrzętnie przez 10 innych stron. To czasem byłby rysunek, na którego wykonanie namówiłabym przypadkowego człowieka, albo przyjaciela, który potrafi... czym zabiłbyś swojego największego wroga...

Czasem byłby tam wypunktowany plan zdarzeń, a czasem cv jednego z bohaterów.

Czasem włożyłabym tam pocztówkę, zdjęcie znalezione w sieci, albo liścik, którego jednak nie zostawiłyśmy z przyjaciółką barmanowi. Może ofiara go zostawi?

Taak - mój Bukszpan byłby rękopisem mojej powieści. Bo nie potrafię tworzyć w wordzie. cóż. wolę być wczorajsza."


Szymon

"Niesamowicie cieszy mnie dobry design - rzeczy ładne i z klasą, które dają się używać.

Zajmuję się projektowaniem stron internetowych i szerzej projektowaniem graficznym. Dobrze jest przedstawić się klientowi jako osoba o spójnym wizerunku - jeżeli moje prace są eleganckie, warto bym i ja sprawiał takie wrażenie.

Bukszpan towarzyszący mi podczas spotkania z klientem pozwoliłby zebrać notatki dotyczące projektu nie burząc dobrego wrażenia. Ale że nie chodzi tylko o pozory - służyłby mi też w dalszych etapach procesu kreatywnego, bo tam umieszczałbym pierwsze szkice szaty graficznej strony czy serwisu, szkice logotypów i tak dalej. Rysowane odręcznie pozwalają przetestować pomysły szybciej niż na komputerze i w każdych warunkach. To ważne - projektowanie to bowiem nie tylko ten czas, który spędza się przy programie Adobe przesuwając piksele. Składa się na nie cały okres, kiedy pomysł dojrzewa w głowie, kiedy jeszcze nikt inny nie ma do niego dostępu. Zaś idealny moment kiedy można go wydostać na zewnątrz może nastąpić niezależnie od tego, gdzie się akurat człowiek znajduje. Warto wtedy mieć przy sobie coś, co pozwala na tego pomysłu utrwalenie."

Wasza pomysłowość związana z wykorzystaniem Bukszpanu tak nas zaskoczyła, że postanowiliśmy przyznać jeszcze cztery wyróżnienia! Oto one:

Piotr -8 listopada 2013 12:32
Michał -11 listopada 2013 21:18

Uprawniają one do otrzymania zniżki na notatniki w wersji premium :)

Wszystkich zwycięzców zapraszam do kontaktu z Bukszpan - ideas box poprzez profil na facebooku lub email: BjakBukszpan@gmail.com celem ustalenia wszystkich szczegółów związanych z nagrodami. Serdecznie dziękuje za tak liczny udział i liczę na wasze świetne zgłoszenia w kolejnych konkursach! :)

Kloszard wyborowy.

$
0
0

Każdy oddech wznieca w powietrzu obłok pary, ręce świerkną bez kojącej asysty rękawiczek, a nos i uszy czerwienią się (głównie) nie ze złości. Cytując za klasykiem, mam dla wszystkich czytelników radę: Brace yourself, winter is coming :)



Gdy temperatura spada poniżej zera, bardzo często pojawia się problem jak się ubrać, by czuć się komfortowo zarówno w drodze jak i po jej zakończeniu w pracy, szkole czy na uczelni. Najlepszym sposobem wydaje się być w tym przypadku umiejętnie skomponowane zimowe warstwowanie. Propozycję z obecnego wpisu podpatrzyłem na zdjęciach z ubiegłorocznej edycji targów Pitti Uomo :)




Chodzi tu o zastosowanie wykonanego z cięższej tkaniny kardigana jako alternatywy dla marynarki w zestawie o formalnym charakterze. Dodatkowa warstwa utrzymującej ciepło dzianiny skutecznie stawia opór niskim temperaturom podczas podróży, a gdy już przyjdzie nam znaleźć się w ogrzewanym pomieszczeniu nie ma problemu, by się jej pozbyć bez ujmy dla całego wizerunku. Popularny polar w estetycznym starciu z takim dociepleniem nie ma najmniejszych szans :)




Szary, mimo że jest jednym, oprócz granatu, z dwóch bazowych kolorów dla męskiej mody nie jest mile widziany przy okazji jednego jej elelementu: koszuli. Krytycy szarości w bliskiej obecności twarzy argumentują, że taki mdły kolor, zamiast rozświetlać twarz tylko ją przygasza, co skutkuje niekorzystnym jej wyeksponowaniem. Egzemplarz, który posiadam, pokrywa wzór kraty Księcia Walii, który częściej można spotkać na marynarkach czy spodniach i jako taki wydał mi się na tyle interesujący, by zainwestować weń te kilka złotych i na własnej skórze przetestowac szarość w wersji koszulowej. Celem jej "docieplenia" sparowałem ją z multikolorowym krawatem z czerwoną dominantą - oceniacie tę próbę jako udaną? :)




Foto - Agata Piątkowska

Płaszcz - River Island (secondhand)
Koszula - Buttler&Webb (secondhand)
Krawat - House of Fraser (secondhand)
Kamizelka - Next
Kardigan - H&M
Spodnie - Buttler&Webb (secondhand)
Buty - F&F

Denim do trzeciej.

$
0
0

Zimno, zimno coraz zimniej, a powinno być nam ciepło. Gdy nie dysponuje się grubym okryciem wierzchnim jedynym sposobem na podjęcie rękawicy rzuconej przez niesprzyjającą aurę są warstwy. Dużo warstw :)




Pierwotnie w tym zestawie planowałem użyć błekitnej koszuli w towarzystwie miodowego knita. Patrząc jednak na ostatnie wpisy stwierdziłem, że warto by dać odpocząć mojej szyi od uciskającej ją krawatowej pętli, toteż dzisiaj z kaszmirową subtelnością otula ją kołnierz kamelowego golfu. W dniu zdjęć całkiem solidnie wiało, zastosowanie tego elementu garderoby pozwoliło jednak uniknąć konieczności docieplania się szalikiem. Gorąco polecam golfy wszytskim sceptykom - trudno znaleźć podobnie udane połączenie walorów czytso funkcjonalnych z retro szykiem :)



Całość zestawu pełnymi garściami czerpie ze stylu robotniczego, którego najpełniejszą emanację stanowi denim. Chcąc uniknąć efektu kanadyjskiego smokingu, zdecydowałem się na zestawienie ze sobą trzech wersji tego popularnego materiału: fabrycznie zdekatyzowanego (kurtka), naturalnie znoszonego (spodnie) oraz w klasycznym, intensywnym kolorze indygo (torba). Tkanina ta daje nieograniczone wręcz możliwości kreacji charakteru ubrań, nie dziwi więc, że jest jedną z najpowszechniej używanych, cenionych i noszonych :) 



Kolejną, robotniczą inspirację stanowią zakupione juz jakiś czas temu i prezentowane na facebooku buty. Przez długi czas określałem je opisowym terminem winterized boat shoes, niedawno jednak natrafiłem na ich poprawną nazwę - moc toe boot. W wersji klasycznej wykonuje się je z ciemnobrązowej skóry, mój model zaś wykazuje wyraźne inspirację klasycznymi żółciakami Timberlanda. Są ultralekkie, bardzo wygodne i świetnie wzbogacają moją zimową garderobę o typowo casualową propozycję. Teraz do pełni spektrum brakuje tylko jakichś brązowych trzewików :)



Bosmanka - H&M
Golf - bez metki (secondhand)
Kurtka denimowa - Pull&Bear
Torba - House
Spodnie - Topman (secondhand)
Buty - H&M (secondhand)

Inspektor po pracy.

$
0
0

Przyznaję, moja garderoba wierzchnich okryć na sezon zimowy nie jest zbyt rozbudowana. Ale tam gdzie kończą się konwencjonalne mozliwości, tworzy się podatny grunt dla bardziej niestandardowych podejść i szeroko pojętej "kombinatoryki" :)



Jako że na dzień dzisiejszy nie dysponuję płaszczem, który dobrze by łączył się z brązami, postanowiłem skrócic mojemu beżowemu trenczowi okres zimowego wypoczynku i nieco więcej poeksploatować go przed pierwszymi śniegami. Gabardyna, mimo że jest jednym z cięższych materiałów, przestaje wystarczać, gdy temperatura niebezpiczenie zbliża się do granicy zera. W takich sytuacjach liczy się wnętrze - odpowiednio dobrane, pozwoli przekształcić stricte wiosenno-jesienny płaszcz w stawiający czoła niskim temperaturom windbreaker :)



Prezez długi czas intensywnie szukałem pikowanej kamizelki, której design pozwalałby łaczyć ją z bardziej formalnymi elementami garderoby jak marynarki czy płaszcze. Moja determinacja sięgnęła tak wysokiego poziomu, że nawet przymierzałem się do sprawienia sobie takowej w wersji szytej na miarę, podczas jednej z wizyt ślepy lumpeksowy los uraczył mnie widocznym na zdjęciach egzemplarzem. Zapina się na praktyczne napy, wykonano ją z neutralnej, granatowej tkaniny, a jej kieszonki obszyto sztruksem. Dodaje odrobinę swobody stylu country, a także, co ważniejsze, jest diablo ciepła :)



Czytając książkę "Gentleman. Moda Ponadczasowa" B. Roetzela, natrafiłem na fragment, w którym autor, opisując podstawowe modele butów, pisał, że współcześnie broguesy można nosić NAWET z jeansami. Kilka lat, a tyle sie w tej kwestii zmieniło - nie sądzę, by taki, jak na powyższym zdjęciu widok, kogokolwiek gorszył :)

Tak mnie wywiało, że prawie straciłem balans ;D


Trencz - szwedzki demobil (secondhand)
Okulary - New Yorker
Koszula - Zara (secondhand)
Krawat - (secondhand)
Kamizelka - C&A (secondhand)
Jeansy - H&M
Torba - House
Buty - Samuel Windsor (secondhand)
Viewing all 86 articles
Browse latest View live